Coraz więcej znajomych pyta nas, na jakim etapie przygotowań jesteśmy, kiedy i gdzie lecimy, jaki mamy teraz plan. Czekaliśmy, aż uda nam się ustalić podstawowe fakty – i teraz w końcu chyba nadszedł czas, aby odkryć karty.
Dzisiaj wreszcie udało nam się kupić stosunkowo tanie bilety do Azji. Piszemy „stosunkowo”, ponieważ bilety jednokierunkowe zawsze kosztują prawie tyle samo, co powrotne. Ale nic to.
14 kwietnia lecimy z Krakowa do Berlina, a z Berlina do Bangkoku. Przez następny miesiąc chcemy zwiedzić Tajlandię i jedno lub dwa okoliczne państwa, prawdopodobnie Laos lub Kambodżę. Może znacie jakieś ciekawe miejsca lub wydarzenia godne polecenia? Napiszcie do nas!
W międzyczasie będziemy czekali na wizę do Australii. A rzecz to nadal niepewna, bo kangury biją na głowę nawet polskie biurokratyczne piekiełko – od kilku tygodni siedzimy w dokumentach, pozwoleniach, pieczątkach i tłumaczeniach. Ale moc jest z nami, wytrwamy.
Jeżeli w Azji dowiemy się, że wiza jest nasza, to kupujemy bilety do Australii, gdzie 21 maja Zosia rozpocznie kurs angielskiego, jeden z warunków otrzymania wizy. O tym, w którym australijskim stanie osiądziemy, napiszemy już wkrótce. Tak czy owak – wiza studencka obejmuje trzy miesiące, czwarty miesiąc jest wolny, a więc jeżeli wszystko dobrze się ułoży, będziemy mogli zwiedzić też inne rejony Australii.
Przed odlotem musimy dać się zaszczepić przeciwko azjatyckim „atrakcjom”, a przede wszystkim – znaleźć dom dla naszej legwanicy. Jeżeli znacie jakiegoś doświadczonego hodowcę gadów, to na pewno dajcie nam znać, chcemy ją przekazać w naprawdę dobre ręce.
Chcieliśmy podziękować wszystkim, którzy do tej pory pomogli nam radą lub uczynkiem – przede wszystkim Danieli i jej mamie. Jesteśmy już bliżej niż dalej. Trzymajcie kciuki.
Brak komentarzy