Na Wyspy Kanaryjskie trafiłem właściwie niechcący – zawsze kojarzyły mi się bowiem z hordami spasionych turystów leżakujących na plaży i betonowym piekłem hoteli i parkingów. Chociaż bilety lotnicze były tańsze od przelotu do kontynentalnej Hiszpanii, do końca nie byłem przekonany do tego wyjazdu. Moje wątpliwości rozwiały dopiero zdjęcia i entuzjastyczne relacje znajomych plecakowiczów – w kilka tygodni później spakowałem plecak, żonę i aparat i wyruszyliśmy w „daleką podróż” ku wybrzeżom Afryki.