Wchodzi Franciszek Józef do sali, a tam słoń, wieloryb i stado zebr. To nie dowcip, ale sytuacja, jaka mogła się wydarzyć w najstarszym, największym, najlepszym muzeum przyrodniczym w naszej części Europy.
Wchodzi Franciszek Józef do sali, a tam słoń, wieloryb i stado zebr. To nie dowcip, ale sytuacja, jaka mogła się wydarzyć w najstarszym, największym, najlepszym muzeum przyrodniczym w naszej części Europy.